Przejdź do wersji zoptymalizowanej dla osób niewidzących i słabowidzących
Przejdź do wyszukiwarki
Przejdź do menu górnego
Przejdź do treści głównej
Przejdź do menu prawego
Przejdź do mapy serwisu
Przejdź do stopki
Zamknij pasek info24 Zatrzymaj pasek info24 Uruchom pasek info24

Historia

 

Piekoszów

Z analizy dokumentów dotyczących świętopietrza wynika, że Piekoszów istniał już w 1337 roku i był parafią zasiedloną przez 240 osób. W 1366 roku istniał tu na pewno murowany z tutejszego kamienia i cegły kościół p.w. św. Jakuba Apostoła. Świątynia została rozebrana w 1879 r. (stała między obecnym kościołem a plebanią). W roku 1423 Piekoszów występował jako Pąkossów, w 1511 Pyckoschów, w 1521 Pyakoschów, zaś od roku 1694 już w dzisiejszym brzmieniu. W XVI wieku funkcjonowała w Piekoszowie szkółka parafialna. W 1705 roku trafił do Piekoszowa obraz łaskami słynący Matki Bożej z Dzieciątkiem. Stara świątynia niszczejąc stwarzała bardzo poważne niebezpieczeństwo dla pielgrzymów. Nowa, budowana z kłopotami od 1807 roku, była konsekrowana 2 czerwca 1884 roku i otrzymała imię Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (fot. 13). Na wyposażenie składają się m.in. elementy z poprzedniej świątyni, w tym obraz Chrystusa Boleściwego w srebrnej sukience z XVIII w. i chrzcielnica kamienna późnobarokowa z XVIII wieku. W murze cmentarnym znajdują się epitafia z XVI1-XIX w. Przed kościołem stoją dwie kolumny jońskie z połowy XIX wieku.

Rykoszyn


Rykoszyn - w źródłach historycznych wieś (jako włość Wierzchosława, kanonika krakowskiego) wymieniana jest już w roku 1325, a następnie w 1423. W pierwszym dokumencie (Władysława Łokietka) zapisana jest jako Rychsin, zaś w drugim (Władysława Jagiełły) jako Rycossin. W 1423 roku na pewno należała do klucza piekoszowskiego. W 1540 r. stanowiła wasność Hieronima Odrowąża. W roku 1619 klucz piekoszowski stał się własnością rodziny Tarłów. Około 1700 r. istniał tu dwór, do którego, po uszkodzeniu pałacu piekoszowskiego przez wojska Karola XII przenieśli się Tarłowie. 17 sierpnia 1914 roku w Rykoszynie miał miejsce „aprowizacyjny postój" strzelców Piłsudskiego.

Zajączków


Zajączków to miejscowość o najstarszym rodowodzie w Gminie Piekoszów. Już w roku 1306 późniejszy król Władysław Łokietek obdarował biskupa krakowskiego Jana Muskatę zamkiem chęcińskim i 11 wsiami - m.in. Zajączkowem. W 1554 r. król Zygmunt August wydzielił Zajączków (królewską wieś) ze starostwa Chęcińskiego, a także Wesołą, Miedziankę i Gałęzice, i utworzył z nich dzierżawę, przekazując ją Hieronimowi Szafrańcowi, a potem jego synom Piotrowi i Janowi. W XVIII wieku dzierżawa Zajączków była w rękach Marianny Ewy Męcińskiej Małachowskiej, żony Mikołaja, a od roku 1789 następcą został książę Stanisław Poniatowski, podskarbi wielki wielkiego Księstwa Litewskiejgo - ojciec króla Stanisława Augusta. W Zajączkowie, w drodze z Chęcin do Małogoszcza, stacjonował oddział Czengerego, przed pamiętną bitwą. Zwłoka ta umożliwiła wymknięcie oddziałów Langiewicza z okrążenia. W roku 1914 po rzece Łośnej przebiegał front, w Zajączkowie zaś stacjonowały wojska rosyjskie. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Zajączków był aż do 1972 roku siedzibą gminy, do której należały również wsie: Wesoła, Lesica i Gałęzice. We wsi stoi jeszcze drewniany dom Nr 36 z końca XIX wieku. Na Wiernej Rzece koło Rudy i Zajączkowa znajduje się młyn. Wybudowano go na spiętrzeniu usypanym z żużla. W piętnastym wieku pracowała tu dymarka o wytopie ciągłym, gdzie miechy poruszało koło wodne, a w piecu przetapiano okoliczną rudę darniową. Sprowadzeni kopacze, czyli rudnicy wybudowali istniejącą dotąd wioskę Kopaniny. Historyk Jan Długosz odnotował pod rokiem 1440, że zajączkowska „fabrica ferrari” uposażona była w grunt orny. Dymarka pracowała sto pięćdziesiąt lat do wyczerpania wystąpień rudy. Na likwidację zakładu wyraził zgodę król Zygmunt August i miało to miejsce w 1554 roku. Stąd nazwa wymienionej miejscowości Ruda.

Nad Zajączkowem wyraźnie góruje masyw Miedzianki wznoszący się na wysokość 354,49 m.n.p.m. Jest to zachodni kraniec Grzbietu Chęcińskiego. Występujące tu rudy miedzi wpłynęły nie tylko na nazwę wzniesienia, ale również na podziurawienie zboczy licznymi szybami. Dzięki złożom pierwsza wzmianka o Miedziance pochodzi z XVw. Za czasów Króla Zygmunta III Wazy, rozpoczęto wydobycie na szeroką skalę. Z tego okresu pochodzi pierwszy polski kodeks górniczy opracowany przez żupnika chęcińskiego Jana Płaza. W XVIII wieku w Miedziance drążyli również górnicy z Węgier i Niemiec. W następnym wieku próbowano jeszcze ocenić złoża, ale wszelkie działania przerwała kampania napoleońska. Również próby wznowienia eksploatacji w 1817 roku, zainicjowane przez Stanisława Staszica, spełzły na niczym. Dopiero na bogate złoża wysokoprocentowej rudy miedzi trafili w roku 1902 bracia Stanisław i Bolesław Leszczyńscy. Stanisław zastosował po raz pierwszy opracowaną przez siebie elektrolityczną metodę otrzymywania miedzi. Po wybuchu pierwszej wojny światowej kopalnie przejęli Austriacy, którzy intensywną eksploatacją przyczynili się do prawie całkowitego wyczerpania złoża. Po I wojnie światowej prowadzono jeszcze próby wznowienia działalności kopalni, ale minimalne ilości rudy nie wystarczały na pokrycie kosztów eksploatacji. Ostatnie poszukiwania ród miedzi prowadzono tu jeszcze w latach 1949-54, ale nie przyniosły one spodziewanych rezultatów. Od roku 1958 całe wzniesienie objęto ochroną prawną przez ustanowienie na jego terenie rezerwatu przyrody nieożywionej "Góra Miedzianka". Dzięki temu chronione są nie tylko powierzchniowe formy skalne, roślinność i zwierzęta, ale również ślady prac górniczych z dawnych wieków, oraz zjawiska krasowe. Wzniesienie kryje w sobie około 4 kilometrów korytarzy górniczych i 10 jaskiń. Można je zwiedzać po uzyskaniu zezwolenia Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Kielcach.

  • Jaskinia Nowa na Miedziance (północno-zachodnie zbocze góry)
  • Schronisko Zachodnie na Miedziance (ścianka skalna na zachodnim zboczu)
  • Schronisko Zakryte (zachodnie zbocze)
  • Jaskinia Południowa na Miedziance (południowe zbocze góry)
  • Schronisko Dwutorowe na Miedziance (pod zachodnim szczytem góry)
  • Jaskinia Hematytowa (dolna część południowego zbocza)
  • Schronisko z Mostem Skalnym (południowo - wschodnie zbocze góry)
  • Jaskinia Psia (stary łomik na wschodnim zboczu)
  • Jaskinia w Sztolni Teresa na Miedziance (stary łomik na wschodnim zboczu) uznana za niedostępną

Z Miedzianki rozciąga się piękna i rozległa panorama. W pogodne dni możemy ujrzeć odległe o 40 km Łysogóry. Od północy horyzont tworzy Pasmo Oblęgorskie u którego stóp ściele się padół strawczyński z widocznymi kościołami w Chełmcach i Piekoszowie, od zachodu widać Zajączków (niestety w większej części zasłonięty drzewami) i pasmo Przedborsko-Małogoskie, od południa, pod nami wieś Miedzianka, wyżej na horyzoncie łagodne szczyty Grząbów Bolmińskich, a od południowego wschodu - Dolina Chęcińska zwieńczona sylwetą gotyckiego zamku w Chęcinach. Tuż na lewo, ale znacznie bliżej widać pozostałości po dawnych górach, które w wyniku eksploatacji wapienia przestaly istnieć (Ołowianka, Kozi Grzbiet, Gajasowa i Sowy). Współcześnie kamieniołom czynny jest na widocznej nieco bardziej na wschód Ostrówce. Miedzianka została uwieczniona również w literaturze. Dawna kopalnia posłużyła urodzonemu w 1925 roku w Kielcach pisarzowi Edmunowi Niziurskiemu za tło do powieści dla młodzieży pt. "Księga Urwisów". Na jej podstawie w 1954 roku został zrealizowany film pt. "Tajemnica dzikiego szybu". Zdjęcia kręcono w miejscu dawnych prac wydobywczych na Miedziance oraz na terenie Szkoły Podstawowej w Zajączkowie. Góra Miedzianka jest również jedną z głownych atrakcji na żółtym szlaku im. Juliusza Brauna, który biegnie z Wiernej Rzeki do Chęcin między innymi właśnie grzbietem naszego wzniesienia.

Wierna Rzeka


"Wierna rzeka" Żeromskicgo to zbeletryzowana opowieść ciotki Józefaty Saskiej, której mąż i trzej synowie Zygmunt, Ksawery i Gustaw poszli do powstania. Za swój patriotyzm zapłacili wysoką cenę: Gustaw zginął pod Seceminem rozsiekany kozackimi szablami, Jan Saski zmarł po przebytym więzieniu. Łatwo zatem skojarzyć, że powieściowe Niezdoły dotyczą Rudy Zajączkowskiej.

O ciotce Józefacie - Janowej Saskiej napisał Żeromski:

„Na twórczość moją wpływała mistrzostwem opowiadań rzeczy minionych, pokoleń a obyczajów umarłych”
/Dzienniki, 5 maja 1889/
Rzeka Łośna od czasu opublikowania tej „klechdy domowej", otrzymała drugą nazwę - Wierna Rzeka. Na uwagę zasługują dwa wątki zawarte w powieści. Pierwszy związany z osobą księcia Odrowąża. Żeromski opisuje to tak: Zimno ocuciło rannego. Dźwignął głowę.
„Leżeli w kilkuset, tworząc w zmierzchu rannym białą górę. Obdarci przez wojsko ze szmat do ostatniego gałgana - roztrzęsieni na bagnetach - poro-zgniatani przez pędzące koła armat Czengierego. Oniemiało i zacichło małogoskie pole... Nagle we wschodniej stronie, od Bolmina, rozległ się łoskot armatniego strzału. Po nim drugi, trzeci... Ten dźwięk obudził życie... Bitwa! Do broni! Do szeregu! Począł w tamtą stronę czołgać się. Dowlókł się do pierwszych drzew lasu... Uniósłszy głowę, zobaczył ludzi. Ciągnęli zwłoki kędyś popod górę. Ranny poczuł w sobie przeraźliwą trwogę, że go żywcem zakopią". Doczołgał się do rzeki. „Zsunął do wody... i począł w bród ją przebywać. A skoro tylko zanurzył się, doznał ulgi szczególnej. Zaczerwieniła się wokoło niego czarna rzeczna woda. Zabulgotał, jak gdyby z głębi jęknął, wart jej środkowy. Tkliwym po tysiąckroć chlustaniem, pracowitym myciem woda oczyściła każdą ranę, a -jak matka ustami - wycałowała z niej srogość cierpienia. Wchłonęła w siebie ta rzeka prastara i wiecznie nowa szczodrą powstańca krew, zliczyła jej krople, skrzętnie w siebie zabrała, pojęła w głębiny, rozpuściła w sobie, wessała i dokądś poniosła, poniosła...”
Odrowąż reszt kami sił doczołgał się do dworu w Niezdołach (Ruda Zajączkowska), gdzie znalazł się pod opieką starego kucharza i młodej dziewczyny, Salomei Brynickiej - córki oficjalisty z pobliskich Mieronic. Urocza, pełna poświęcenia, pielęgnuje wespół ze starym Szczepanem ciężko rannego księcia i ukrywa przed kozakami, poszukującymi powstańców. W tych tragicznych chwilach rozkwita miłość, ale przyjeżdża matka Odrowąża i zabiera go za granicę. Księżna nie chce nawet słyszeć o mezaliansie. Za opiekę nad synem płaci zrozpaczonej dziewczynie sakiewką z pieniędzmi, którą Salomea rzuca do rzeki. Po wyjeździe ukochanego umiera nagle, padając twarzą w mokry, rzeczny piach. Drugi wątek związany jest z postacią Rafała Olbromskiego. Pewnego razu w Rudzie Zajączkowskiej zjawiło się dwóch powstańców, którzy zanocowali we dworze. Nad ranem oddział kozaków niespodziewanie otoczył dwór. Powstańcy, osłaniając się wystrzałami z pistoletów, wydostali się z dworu. Hubert Olbromski, komisarz Rządu Narodowego, miał przy sobie torbę z ważnymi dokumentami powstańczymi. Nie mógł jej nigdzie ukryć, gdyż pogoń deptała mu po piętach. Tak dobiegł do rzeki „Pojął. Jęknął. Zdarł z ramienia rzemień i z zamachem cisnął skórzaną torbę - sekret Ojczyzny w głębię. Rzeka plusnęła - na znak - ni to głuchą odpowiedź. Zawarła się. Tysiącem zawinęła fal skarb powierzony”. Olbromski odrócił się twarzą do dragonów i walczył dzielnie, aż roznieśli go na szablach. A rzeka, mimo poszukiwań żołnierzy i spędzonych tu chłopów, nie wydała powierzonego sekretu. Głęboka, lodowato zimna, pędziła wartko - Wierna Rzeka.
Ludzie powiadają, że w rocznicę bitwy pod Małogoszczem, o zmierzchu, gdy w dolinie rzeki nisko snują się opary, można zobaczyć wyłaniające się z nich sylwetki rannych powstańców, idących od strony Bolmina.

Podzamcze Piekoszowskie


Budowę umocnionej rezydencji, będącej niemalże kopią pałacu biskupiego w Kielcach, wiąże się powszechnie z osobą wojewody lubelskiego i sandomierskiego Jana Aleksandra Tarły. Ten małopolski magnat, mecenas sztuki, poeta i dyplomata ożenił się w roku 1653 z księżniczką Anną Czartoryską i być może powstanie nowej siedziby związane było z planowanym (powtórnym) małżeństwem i potrzebą godnego przyjęcia koleżanki-małżonki. Nieco inną przyczynę budowy pałacu podaje taka oto anegdota. Na uczcie urządzonej przez biskupa krakowskiego Jakuba Zadzika w jego kieleckiej rezydencji dumny ze swej siedziby gospodarz pogardliwie odmówił przyjęcia zaproszenia wojewody, dodając: Po chałupach nie jeżdżę. Urażony Tarło zripostował mniej więcej w tym stylu: Zapraszam zatem ekscelencję do siebie do Piekoszowa za dwa lata, do takiego samego pałacu, jaki ekscelencja tu posiadasz. Dwa lata później stanął pod Piekoszowem obiekt, zbudowany przez tego samego jakoby architekta, ściśle według kieleckich wymiarów. Gmach budowli wzniesiono w latach 1649-55. Podobno kosztował on fundatora aż 30 wsi z jego posiadłości. W pobliżu rezydencji Tarło kazał zbudować niewielki pałacyk, który miał być prezentem imieninowym dla żony. Choć był środek lata, kapryśna gospodyni zażyczyła sobie ponoć, by zawieziono ją tam saniami. Pod naporem jej lamentów zdumiony mąż w końcu poległ i kazał drogę wysypać solą. Siedziba w Piekoszowie pozostawała w rękach Tarłów do roku 1842 i do tego czasu była użytkowana. Później jeszcze kilkakrotnie zmieniała właścicieli. W połowie XIX stulecia pałac spalił się i zamienił w ruinę. Pomimo podjętych prób jego restauracji nigdy nie powrócił już do dawnej świetności. Kamienno-ceglaną budowlę ulokowano na niewielkim, otoczonym przez stawy i mokradła wzniesieniu, co nadawało jej pewne walory militarne. Stanowi ona przykład rozwinięcia konstrukcji obronnej w otwartą rezydencję pałacową, utrzymaną w stylu włoskiego baroku. W jej narożach stoją cztery "zamkowe" sześcioboczne baszty, mające tutaj znaczenie jedynie dekoracyjne i symboliczne, podkreślając pozycję społeczną właściciela. W basztach południowych umieszczono pomocnicze klatki schodowe prowadzące na pierwsze piętro; baszty północne przeznaczone były raczej na cele administracyjne. W południowej części założenia rozciągał się okazały park-ogród. Dzisiaj z dawnej rezydencji Tarłów pozostała pozbawiona dachu malownicza ruina z bardzo dobrze zachowanym ciągiem murów i pałacowych pomieszczeń. Powszechnie dostępny obiekt jest niestety dość zaniedbany. Aż żal, że nikt nie opiekuje się tym pięknym zabytkiem. Podzamcze Piekoszowskie to niewielka wieś położona 13 kilometrów na zachód od centrum Kielc, skąd kursują autobusy linii 18. Ruina pałacu znajduje się nieopodal szosy, przy której wygospodarowano miejsce na ni ewielki parking.

Jaworznia


Leży w odległości dziesięciu kilometrów od centrum Kielc i dojechać tu można miejskim autobusem obsługującym linię nr 28. Nazwa miejscowości stara i związana niewątpliwie z szatą roślinną, bo w dokumencie z 1581 r. napisano „Jaworzno". Przysiółek od strony wschodniej zwie się Wapiennikiem, a ślad polowego pieca widnieje u jednego gospodarza za stodołą. Wapień łamano opodal i skaliste wzniesienie ciągnie się ku terenom dawnych dworów Aleksandrów i Nałęczów. Dziś mówimy ogólnie Dobromyśl i znajduje się tam Państwowy Dom Dziecka oraz duży areał gruntu oddany pod ogródki działkowe dla kielczan. Ciekawą historię ma w Jaworzni Góra Kopaczowa. Kopacz to górnik. Wapienne wzniesienie jest powygryzane starym nieczynnym kamieniołomem. Poziomy górnicze schodząna głębokość kilkudziesięciu metrów. Dalej widniej ą potężne hałdy usypane z gruzu skalnego i gliny. Przed stu paru laty indywidualny przedsiębiorca wybudował w Jaworzni dwa bliźniacze piece szybowe typu „Steinkeller", obsługiwane jednym wspólnym pomostem windy wyciągowej. Na żelaznej obręczy opasującej pierś jednego z pieców widniała data: 1880. Tradycja głosi, że na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku w obrębie kulminacji góry szukano miedzi. Wyniki miały być negatywne, bo znajdowano tylko drobne ślady malachitu w piaskowcu przykrywającym skałę wapienną. Po drugiej wojnie światowej czynny wapiennik upaństwowiono. W odległości dwóch kilometrów przebiegała linia kolejowa w relacji Kielce-Częstochowa czynna od 1910 roku. Do wapiennika doprowadzono bocznicę normalnotorową. Stare piece zaczęły się jednak sypać. Nastał okres centralizacji przemysłu wapienniczego. Wyburzono je w 1956r. i postawiono baterię sześciu nowych pieców szybowych wapienniczych opalanych gazem. Obok stanęła sortołamarnia. W oszklonej szafie u dyrektora zakładu oglądać można było kilkukilogramowej wielkości bryły kruszcu ołowiu znalezione przez skalników na Górze Kopaczowej podczas urabiania skały. Być może kruszec ten wydobywano w okresie Polski przedrozbiorowej i stąd nazwa góry. Nowe piece pracowały przez dziesięć lat. W kamieniołomie na trzech poziomach prowadzono roboty strzałowe. Okoliczni chłopi zabezpieczali okna swych domów okiennicami przed rozrzutem kamienia. Drogę w godzinach strzałów zamykano szlabanami. Wieś tonęła w białym pyle wapiennym. Dzień i noc trajkotaly wiertnice pneumatyczne, ale nikt nie narzekał, bo robota była na miejscu i pieniądze napływały. Kres eksploatacji przyszedł nagle. Skała wapienna zeszła stromo pod czerwony zlepieniec i pod piaskowce. Nakład urósł tak, że nie sposób go było usuwać. Powstał projekt dowożenia surowca z pobliskiego wielkiego kamieniołomu Ostrówka przy Miedziance. Jednak obowiązująca nadal centralizacja przemysłu wapienniczego nie pozwoliła na to Produkcję Jaworzni przejął kombinat cementowo-wapienniczy w Nowinach li Piece pod Górą Kopaczowa rozebrano. Pozostała sortołamarnia, a kamień dostarczano na kruszywo łamane transportem samochodowym. Poza kruszywem budowlanym Jaworznia dawała też ubocznie mączkę wapienną. Dowożenie kamienia okazało się nieopłacalne i po kilku latach zakład stanął. Stare kamieniołomy porasta murawa, cierniste krzewy i roślinność naskalna. Strome ściany przestały straszyć bezdenną głębią, natura wkomponowała je w krajobraz. Stare kamieniołomy są ładne. Na niewielkiej przestrzeni ma się tam doznania, jak przy pobycie w Tatrach Wysokich lub w Alpach. Studenci przy wyrobiskach górniczych Jaworzni oglądają kontakt skał dewońskich z permskimi i permskich z triasowymi. Poznają rozliczne formy mineralizacji i szeroko rozwinięty kras. Bo trzeba wiedzieć, że kamieniołom odsłonił dwie duże jaskinie. Grota krasowa w wyrobisku wschodnim ma dwieście metrów i jest drugą co do wielkości w Górach Świętokrzyskich. Nazwano ją Jaworzyńską. Na trzecim poziomie wyrobiska zachodniego odsłonięte przed trzydziestu laty drugą jaskinię, która biegnie łukiem, ma długość około stu metrów, a w środku pionową komorę ze zbiornikiem wodnym. W numerze 96 kieleckiej gazety „Słowo Ludu" z 25-26 kwietnia 1987 r. znajdowała się notatka: „Płetwonurkowie w podziemnym jeziorze". To Paweł Wroński opisał badania syfonu wodnego w środkowej części jaskini. Do miejsca dotrzeć można na brzuchu, czołgając się po śliskiej czerwonej glinie. Dno siedmiometrowego zbiornika pokrywa osad smolistej substancji, która jest tlenkiem manganu i licho wie skąd się tam wzięła? Smoliste tlenki żelazisto-manganowe nadaj ą też brudny kolor miejscowej szacie naciekowej groty. Szata naciekowa jest uformowana z kalcytu. Z uwagi na ponurą barwę obiekt sprawia przykre wrażenie. Kiedy docent R. Chlebowski zwany przez studentów „Chelosiem" przyprowadził tu w ramach praktyk terenowych swych podopiecznych, chłopcy nazwali jaskinię Chelosiową Jamą. Nazwa przyjęła się i niebawem weszła do literatury, bo badania naukowe tam trwały. Górnictwo podkieleckiej wsi Jaworznia zamarło i przeszło już nieodwracalnie do historii. Żyjący tam nie tak dawno sztygar Kubica oślepły przy wypadku z górniczym materiałem wybuchowym opowiadał chętnie turystom o sąsiedniej górze Moczydło i jej części zwanej Srebrniarką, gdzie inżynier Fert prowadził do 1910 roku rentowną podziemną kopalnię galeny oraz towarzyszącego jej barytu, zwanego w górnictwie staropolskim szpatem ciężkim.

Gałęzice


Gałęzice – jedna z najstarszych i najpiękniej położonych wsi w Gminie Piekoszów. Wymieniona była już w dokumencie Władysława Łokietka z 1306 stwierdzającym jej przynależność do zamku w Chęcinach (czyli była to wieś królewska). W wieku XV wydobywano tu rudy miedzi, ołowiu i srebra. W czasie okupacji wieś nazywana była przez partyzantów „Wolną Polską", przez całą wojnę ściśle z ruchem oporu „współpracując". Często kwaterowały tu oddziały „Wybranieckich", a oddział „Barabasza" stąd wyruszał na Chęciny. Należała do ciężej dotkniętych represjami okupanta hitlerowskiego. 29 września 1944 roku podczas pacyfikacji Niemcy spalili tu około 40 zagród. Czasy „Wolnej Polski" i pamięć pomordowanych upamiętnia kamienny obelisk. W pobliżu Gałęzic położony jest kamieniołom na Stokówce, gdzie wyznaczono kilka dróg wspinaczkowych. W pobliżu znajduje się również „Łomik” z licznymi żyłami rud miedzi (niebieskiego – azurytu i zielonego-malachitu) oraz galeny. Gałęzice to idealny punkt wypadowy do Jaskini Piekło oraz Rezerwatu Góra Żakowa.

Młynki


Na Wiernej Rzece koło Rudy znajduje się młyn. Wybudowano go na spiętrzeniu usypanym z żużla. W piętnastym wieku pracowała tu dymarka o wytopie ciągłym, gdzie miechy poruszało koło wodne, a w piecu przetapiano okoliczną rudę darniową. Sprowadzeni kopacze, czyli rudnicy wybudowali istniejącą dotąd wioskę Kopaniny. Historyk Jan Długosz odnotował pod rokiem 1440, że zajączkowska „fabrica ferrari” uposażona była w grunt orny. Dymarka pracowała sto pięćdziesiąt lat do wyczerpania wystąpień rudy. Na likwidację zakładu wyraził zgodę król Zygmunt August i miało to miejsce w 1554 roku.
Stąd nazwa wymienionej miejscowości Ruda. Niżej stał drugi młyn wodny przy wsi Młynki. Ostatnim użytkownikiem była rodzina Gorajów. Na skutek donosu przesłanego do żandarmów w Łopusznie, że gospodarze przechowują i karmią partyzantów, doszło do tragedii. Pismo w posterunku przyjął Austriak Karl Landl współpracujący z polskim ruchem oporu. Udał się do sołtysa i kazał ostrzec Gorajów. Sołtys „nie miał czasu". Po trzech dniach żandarmi nocą otoczyli młyn. Sąsiedzi słyszeli gardłowe wrzaski komendy, pisk i ryk wystraszonego inwentarza, a potem strzały. Ocalał jedynie l Stanisław Kot, który uciekając wpadł do wody i umknął między szuwarami. Na brzegu stał żandarm Landl. Przyglądał się brnącemu po piersi w wodzie i strzelał tak, aby nie trafić. Żandarmi działali błyskawicznie. Budynki oblano benzyną chlustając na ściany z kanistra samochodowego i podpalono. Biały szkielet murów wapiennych pogorzeliska pozostał na wiele lat, jako widoma karząca, raka sprawiedliwego okupanta. Po wojnie w widłach rzeki koło spalonego młyna stanął pomnik z napisem podającym gehennę Gorajów.


INTERmedi@
Dane kontaktowe

Urząd Miasta i Gminy w Piekoszowie
ul. Częstochowska 66a
26-065 Piekoszów
województwo: świętokrzyskie
powiat: kielecki

tel. (+48) 41 300 44 00
fax (+48) 41 300 44 60

e-mail: gmina@piekoszow.pl
NIP: 959-14-78-926
Skrytka ePUAP: /2s59n6polh/SkrytkaESP

Dane do faktur:
Miasto i Gmina Piekoszów
ul. Częstochowska 66a
26-065 PIEKOSZÓW
NIP: 9591478926

Faktura elektroniczna:
Przesyłanie faktur elektronicznych prosimy kierować na adres e-mail: faktury@piekoszow.pl. W treści wiadomości prosimy o wskazanie referatu merytorycznego, którego dotyczy faktura.

 

Godziny pracy urzędu

poniedziałek - 7.30 do 15.30
wtorek - 7.30 do 15.30
środa - 9.00 do 17.00
czwartek - 7.30 do 15.30
piątek - 7.30 do 15.30

Burmistrz Miasta i Gminy
przyjmuje interesantów
w środy do godz. 17

Statystyki
Licznik odwiedzin:
11 421 099
Dzisiaj:
2768
Gości on-line:
60
Twoje IP:
18.191.168.228
projekt i hosting: INTERmedi@ | zarządzane przez: CMS - SPI
Niniejszy serwis internetowy stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Informacja na temat celu ich przechowywania i sposobu zarządzania znajduje się w Polityce prywatności.
Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie informacji zawartych w plikach cookies - zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Zamknij